Wczoraj obejrzałam film pt. ,,August Rush" (w Polsce znany też jako ,,Cudowne dziecko"). Reżyserką jest Kirsten Sheridan, muzykę skomponował Mark Mancina. W rolach głównych wystąpili Freddie Highmore, Keri Russel, Jonathan Rhys Meyers, Robin Wiliams i Terrence Howard.
Evan Taylor to jedenastoletni wychowanek domu dziecka. Wiele lat temu jego rodzice - wiolonczelistka Lyla i członek zespołu rockowego Louis - poznali się na imprezie dla muzyków. Po jednym wieczorze i wspólnie spędzonej nocy wiedzieli, że są sobie przeznaczeni. Jednak przez zabiegi ojca Lyli dziecko trafiło do sierocińca. Chłopiec utrzymuje, że słyszy rodziców, przez co jest obiektem kpin innych dzieci. Obdarzony ponadprzeciętnym słuchem muzycznym Evan ucieka do Nowego Jorku, aby odnaleźć swoich bliskich...
Film bardzo mi się podobał. Oglądałam go już dwukrotnie, lecz za każdym razem byłam wzruszona. To piękna opowieść o sile muzyki, miłości i marzeń. Jednak w fabule było zbyt dużo zbiegów okoliczności. Jeśli chodzi o aktorstwo, największe wrażenie zrobił na mnie młodziutki Freddie Highmore. Grał bardzo naturalnie, czuć było jego autentyczną radość podczas gry na instrumentach. Dobrze spisał się też Robin Wiliams, grający ekscentrycznego Czarodzieja.
Podsumowując, ,,August Rush" to niezwykły film, na którym można uronić niejedną łzę. Ponieważ sama gram na instrumentach, temat szczególnie przypadł mi do gustu. Polecam go zwłaszcza wszystkim melomanom.

Evan Taylor to jedenastoletni wychowanek domu dziecka. Wiele lat temu jego rodzice - wiolonczelistka Lyla i członek zespołu rockowego Louis - poznali się na imprezie dla muzyków. Po jednym wieczorze i wspólnie spędzonej nocy wiedzieli, że są sobie przeznaczeni. Jednak przez zabiegi ojca Lyli dziecko trafiło do sierocińca. Chłopiec utrzymuje, że słyszy rodziców, przez co jest obiektem kpin innych dzieci. Obdarzony ponadprzeciętnym słuchem muzycznym Evan ucieka do Nowego Jorku, aby odnaleźć swoich bliskich...
Film bardzo mi się podobał. Oglądałam go już dwukrotnie, lecz za każdym razem byłam wzruszona. To piękna opowieść o sile muzyki, miłości i marzeń. Jednak w fabule było zbyt dużo zbiegów okoliczności. Jeśli chodzi o aktorstwo, największe wrażenie zrobił na mnie młodziutki Freddie Highmore. Grał bardzo naturalnie, czuć było jego autentyczną radość podczas gry na instrumentach. Dobrze spisał się też Robin Wiliams, grający ekscentrycznego Czarodzieja.
Podsumowując, ,,August Rush" to niezwykły film, na którym można uronić niejedną łzę. Ponieważ sama gram na instrumentach, temat szczególnie przypadł mi do gustu. Polecam go zwłaszcza wszystkim melomanom.


Komentarze
Prześlij komentarz