,,Gwiezdne wojny" to jedna z najsłynniejszych serii w filmowym uniwersum. Chyba każdy choć słyszał o takich postaciach jak Luke Skywalker, księżniczka Leia, Han Solo czy Darth Vader. Rok temu fani mieli okazję obejrzeć nową część ,,Przebudzenie mocy", która zapoczątkowała kolejną trylogię. Za to 14 grudnia bieżącego roku odbyła się światowa premiera filmu ,,Łotr 1" z cyklu ,,Gwiezdne wojny - historie".
Akcja filmu toczy się tuż przed wydarzeniami z epizodu IV. Jyn Erso (Felicity Jones) to dziewczyna z przestępczą przeszłością. Wiele lat temu jej ojciec Galen Erso (Mads Mikkelsen) został zmuszony do budowy najpotężniejszej broni Imperium - Gwiazdy
Śmierci - pod nadzorem dyrektora Orsona Krennica (Ben Mendelsohn). Teraz Jyn i grupa rebeliantów muszą wykraść plany stacji bojowej, aby znaleźć jej słaby punkt i ostatecznie ją zniszczyć...
Muszę przyznać, że po niezbyt udanym ,,Przebudzeniu mocy" miałam pewne obawy co do ,,Łotra 1". Wydarzenia z epizodu VII mają miejsce już po dwóch trylogiach, więc można było stworzyć całkiem nową, oryginalną historię, co w moim odczuciu się nie udało. A zakończenie ,,Łotra 1" było znane już dawno - po ,,Nowej nadziei" wszyscy wiedzieli, że misja się powiodła. Jak więc taka opowieść może być udana? Okazało się, że twórcy filmu rewelacyjnie sobie z tym zadaniem poradzili. ,,Łotr 1" swoją świetnością dorównuje oryginalnej trylogii.
Co do obsady, praktycznie nie mam zastrzeżeń. Felicity Jones bardzo przekonująco wypadła w roli silnej, walczącej w słusznej sprawie Jyn. Świetnie wypada także duet Donnie Yen - Wen Jiang, a Alan Tudyk jako K-2SO zabawnie komentuje wydarzenia, rozładowując napięcie. Na uznanie zasługuje też Ben Mendelsohn grający dyrektora Krennica. To prawdziwy imperialny dostojnik, zimny, bezwzględny i za wszelką cenę zaspokajający ambicję.
Podsumowując, ,,Łotr 1" to obowiązkowa pozycja każdego fana Star Wars. Są niesamowite sceny walki i nowi bohaterowie. Nie zabraknie też takich postaci, jak Darth Vader i Wielki Moff Tarkin, a ostatnia scena zapewne wywoła uśmiech na twarzy niejednego widza. Polecam!
Akcja filmu toczy się tuż przed wydarzeniami z epizodu IV. Jyn Erso (Felicity Jones) to dziewczyna z przestępczą przeszłością. Wiele lat temu jej ojciec Galen Erso (Mads Mikkelsen) został zmuszony do budowy najpotężniejszej broni Imperium - Gwiazdy
Śmierci - pod nadzorem dyrektora Orsona Krennica (Ben Mendelsohn). Teraz Jyn i grupa rebeliantów muszą wykraść plany stacji bojowej, aby znaleźć jej słaby punkt i ostatecznie ją zniszczyć...

Muszę przyznać, że po niezbyt udanym ,,Przebudzeniu mocy" miałam pewne obawy co do ,,Łotra 1". Wydarzenia z epizodu VII mają miejsce już po dwóch trylogiach, więc można było stworzyć całkiem nową, oryginalną historię, co w moim odczuciu się nie udało. A zakończenie ,,Łotra 1" było znane już dawno - po ,,Nowej nadziei" wszyscy wiedzieli, że misja się powiodła. Jak więc taka opowieść może być udana? Okazało się, że twórcy filmu rewelacyjnie sobie z tym zadaniem poradzili. ,,Łotr 1" swoją świetnością dorównuje oryginalnej trylogii.
Co do obsady, praktycznie nie mam zastrzeżeń. Felicity Jones bardzo przekonująco wypadła w roli silnej, walczącej w słusznej sprawie Jyn. Świetnie wypada także duet Donnie Yen - Wen Jiang, a Alan Tudyk jako K-2SO zabawnie komentuje wydarzenia, rozładowując napięcie. Na uznanie zasługuje też Ben Mendelsohn grający dyrektora Krennica. To prawdziwy imperialny dostojnik, zimny, bezwzględny i za wszelką cenę zaspokajający ambicję.
Podsumowując, ,,Łotr 1" to obowiązkowa pozycja każdego fana Star Wars. Są niesamowite sceny walki i nowi bohaterowie. Nie zabraknie też takich postaci, jak Darth Vader i Wielki Moff Tarkin, a ostatnia scena zapewne wywoła uśmiech na twarzy niejednego widza. Polecam!

Komentarze
Prześlij komentarz